Poglądów politycznych ani światopoglądu Wojciecha Cejrowskiego nie podzielam, natomiast trzeba przyznać, że świetnie potrafi opowiadać historie swoich wypraw, a „Wyspę na prerii” czyta się z dużą przyjemnością.
Podróżnik tym razem snuje swoją opowieść o posiadanym domku na prerii w stanie Arizona, o warunkach życia na południu Stanów Zjednoczonych, czyli o dawnym „Dzikim Zachodzie”.
Są to przezabawne opowieści o konieczności posiadania skrzynki na listy, o fenomenie sieci sklepów Walmart, o tym jak skutecznie posprzątać własny domek, o wizytach skunksa i kojota, o tym, czym na dzikim zachodzie zajmuje się szeryf i wielu innych. Wszystko to okraszone dużą dawką dystansu i humoru.
Trzeba przyznać, że styl pisarski Cejrowskiego jest nie do podrobienia – jest to jedna z zaledwie kilku książek, które sprawiły, że czytając śmiałam się w głos.
Nie jest tajemnicą, że autor ma bardzo wyraziste poglądy zarówno religijne jak i polityczne, na szczęście z jego książek podróżniczych to nie wybrzmiewa: mamy tu ciekawe historie, świetny humor i zmysł obserwacji.
Obecnie „Wyspę na prerii” wydało inne wydawnictwo, jednak mój egzemplarz pochodzi z 2014 i został wydany przez Zysk i S-ka i zawiera świetne zdjęcia oraz mapy Arizony. Strony są stylizowane, mają kolor beżowy, tak jakby były postarzane. Świetne wydanie i naprawdę dobra lektura.
Moja ocena: 9/10