W szkołach uczymy się, że rok 1945 to rok zakończenia II wojny światowej, jednakże tak naprawdę 1945 to rok, w którym zakończyły się jedynie działania zbrojne, ale – co świetnie obrazuje książka Grzebałkowskiej – nie zakończyły się strach, wysiedlenia, przesiedlenia, głód ani gwałty…
„Wojna i Pokój”, zawierająca liczne fotografie z lat 40., otwiera czytelnikom oczy na to, o czym podręczniki do historii milczą – o tym, że po ustaniu działań zbrojnych ludzie nadal walczyli o życie, o swoje domy, szukali członków swoich rodzin, uciekali przed wracającą z Berlina Armią Czerwoną.
Mnie najbardziej poruszyły historie kobiet, które chroniły się na strychach i celowo ukrywały swój wiek, starając się postarzyć, aby uniknąć napaści seksualnych ze strony czerwonoarmistów. Długo nie mogłam dojść do siebie po przeczytaniu tych historii.
Książka Grzebałkowskiej łączy ze sobą historię całej ludności Polski roku ’45, z poruszającymi historiami jednostek. Mamy tu opowieści ludzi, którym udało się przeżyć, a którzy z wojennymi stratami musieli mierzyć się jeszcze przez długi czas. Mamy też w książce oryginalną treść ogłoszeń zamieszczanych w powojennych dziennikach oraz przydatne kalendaria. Autorka opracowała temat napawdę solidnie.
Wiele z osobistych historii opisanych przez Grzebałkowską pokazuje, że czas powojenny był dla wielu ludzi tak naprawdę kontynuacją wojny, że Warszawę trzeba było prawie zbudować od nowa, że los każdego człowieka, któremu udało się przeżyć, był jeszcze długo po wojnie bardzo niepewny.
Moja ocena 8/10